Recenzja na wielki powrót - Smoked Jasmine, White Honey oraz Gold Milk od Woodwick

Witajcie bo (bardzo) długiej przerwie! Pisząc ostatnią recenzję, szczerze nie sądziłem, że zniknę na tak długo - świąteczne kolekcje naprawdę nie powalały, a mnie brakowało i czasu, i chęci, i weny. Mamy już luty, a ja wracam do Was z nowymi recenzjami - mam nadzieję, że uda mi się wrzucić tu coś choć dwa razy w miesiącu. Przyznam, że odkąd Yankee Candle zmieniło szatę graficzną, z każdym dniem uświadamiam sobie ile świec kupiłem oczami, po prostu dla ładnej, przykuwającej uwagę etykietki. W tym roku jednak, wraz z nadejściem nowej dekady, postanowiłem się przełamać i proces decyzyjno-zakupowy opierać głównie na nosie niż na oczach. Tym sposobem poczyniłem małe zakupy w Yankee Home - wśród moich pierwszych w tym roku świecowych zakupów znalazły się trzy woski WoodWick.

  • Smoked Jasmine
  • Golden Milk
  • White Honey 


Pragnę więc zaprosić Was na zbiorczą recenzję trzech nowych zapachów w mojej kolekcji. Zaczynamy!




Smoked Jasmine

Zacznijmy po kolei. Na pierwszy ogień poszedł Smoked Jasmine, o którym dystrybutor wypowiada się tak:

Delikatne płatki jaśminu połączone z ciepłym cedrem i dymnym kadzidłem.
 A jego kompozycję tworzą:

Nuty górne: ananas, kwiat limonki, grejpfrut
Nuty środkowe: jaśmin, wiciokrzew, tuberoza
Nuty dolne: gwajakowiec, zwęglone drewno, cedr

Z całą pewnością owoców nie czuję wcale. Choć wymienione są w górnych nutach i tworzą je w całości, muszą występować w znikomej ilości - albo po prostu mój nos nie wyłapuje tych niuansów, albo nie ma ich tam na tyle dużo by w ogóle było cokolwiek czuć. Zdecydowanie pierwszoplanową rolę gra tu jaśmin wyciszony drzewnymi i dymnymi akcentami. Tych drugich jest zdecydowanie więcej - dzięki temu nie jest to typowo kwiatowy zapach, kadzidlano-dymne akordy "wyciszają" mocarny jaśmin. Zapach jest naprawdę udany - nie jest zbyt intensywny, lecz może to i dobrze, gdyż w za dużej dawce mógłby przyprawić o bóle głowy. Jest w sam raz - możliwe jednak, że przy większej ilości wosku (dałem 1/5 całej klepsydry) lub w słoiku zabija mocą. Kompozycja idealna na leniwe popołudnia i wieczory.

Golden Milk 

Kolejnym zapachem, który testowałem był Golden Milk - choć nazwa i nuty, które prezentują się następująco:

Nuty górne: szafran, kumin, kurkuma_
Nuty środkowe: tuberoza, kwiat plumerii, gardenia
Nuty dolne: wanilia, kremowa śmietanka, mleko
 ... mogą sugerować kompozycję trochę jedzeniową albo "spożywczą", zapach jest stricte kosmetyczny - przynajmniej w moim odczuciu. Po nutach rzeczywiście liczyłem na słodkie mleko, otulającą mleczną piankę z garstką przypraw, a otrzymałem coś zupełnie innego.Jest bardzo, bardzo elegancko i kosmetycznie. Wosk pachnie jak... olejek arganowy.  Kiedyś miałem dwa żele pod prysznic - jeden z The Body Shop, jeden z Yves Rocher, obydwa o zapachu lub na bazie olejku arganowego. Pachniały identycznie.  Bardzo wiele miłych wspomnień wiąże się dla mnie z zapachem tychże kosmetyków, dlatego też chętnie wrócę do tegoż wosku w przyszłości.Natomiast sam wosk jest również bardzo ciepły i słodki (choć absolutnie nie jedzeniowy). A skąd nazwa? Nie mam pojęcia, ale podobno Kleopatra kąpała się w mleku, więc może to jakieś nawiązanie?



White Honey

Ostatnim z "wielkiej trójki" Woodwicka jest zapach White Honey, czyli:

Słodki kandyzowany kwiat pomarańczy z kaskadową orchideą waniliową i pieczonym toffi.

A znajdziemy w nim:

Nuty górne: bergamotka, pistacja, kandyzowane owoce, kwiat pomarańczy
Nuty środkowe: ziarna kawy, wanilia, kakao
Nuty dolne: miód, palony karmel, drzewo sandałowe

I... jest boski! Słodki, ale nie mdlący. Perfumowany, ale nie powodujący bólu głowy. Czuć tu słodycz miodu i karmelu, który jest faktycznie karmelem, a nie rosołową bombą, czuć delikatnie aromat kawy i drzewne podbicie. A między tym wszystkim tańczy sobie urokliwe neroli. Zapach bardzo aromatyczny - wodzi za nos i zaprasza do pomieszczeń, które wypełnia. Spokojnie mógłby być wykorzystany w drogich butikach i tamże rozpylany - zdecydowanie podkręciłby sprzedaż, w aromamarketingu sprawdziłby się znakomicie! Zdecydowanie wart polecenia, choć ciężki do opisania - ale bardzo wielowymiarowy.  Mój absolutny faworyt!


To tyle jeśli chodzi o moje Woodwickowe zakupy - wszystkie trzy zapachy bardzo przypadły mi do gustu i na pewno będzie bis. Z chęcią też sięgnę po kolejne zapachy marki, choć kilka z nich już testowałem - a Wy lubicie markę Woodwick?


1 komentarz:

  1. Wood Wick to chyba jedna z nielicznych firm, która pomimo braku kolorowych etykiet, ciągnie mnie do siebie. Mam kilka ich zapachów i spisały się całkiem nieźle. Jestem ogromnie ciekawa tych trzech, które prezentujesz. Tym bardziej, że są w moim kuchennym typie.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku! Pisząc komentarz na moim Blogu zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych. To samo tyczy się obserwowania Bloga. Wszystkie Twoje dane są bezpieczne i używane jedynie w celu publikacji komentarza - w każdej chwili możesz mieć do nich wgląd - możesz też wnieść o skasowanie swojego komentarza lub jego zmianę.