Yankee Candle Holiday Sparkle -świąteczne woski z kolekcji Q4
Do napisania tej recenzji zbierałem się bardzo długo. Liczyłem, że pojawi się jeszcze w październiku, jednak opóźnienie w dostawie wosków sprawiło, że jej publikacja przeciągnęła się, no właśnie, do dzisiaj. Kiedy tylko tydzień temu zobaczyłem w swoim sklepie stacjonarnym nową kolekcję, nie wahałem się ani chwili i od razu zakupiłem 4 nowe woski Yankee Candle z kolekcji Q4 - Holiday Sparkle. Dzisiaj przedstawię Wam recenzję na sucho; myślę, że z racji tego, że mój nos rzadko wyczuwa inaczej zapachy podczas palenia, będzie ona obiektywna i miarodajna. W większości przypadków moje oczekiwania zostały spełnione (zarówno w pozytywnym jak i negatywnym sensie), natomiast jest też jedno ogromne zaskoczenie - jakie? Zapraszam na nowy post!
Winter Wonder - ten zapach od początku był typowany na mojego faworyta. I choć w istocie jest bardzo uroczy, zwłaszcza pod względem wizualnym, numerem jeden się nie stał. Czuć tu prawdziwie zimową mieszankę piżma, cytrusów oraz przebijającej się przez nie mięty - i choć mięty w składzie nie znajdziemy, czuć tu ewidentnie zimne, chłodzące nuty. Według mnie pachnie trochę jak szampan zagryzany miętówkami - klasycznymi, albo znanymi większości czekoladkami After Eight. Jest to zapach stricte zimowy, na swój sposób bardzo intrygujący. Pachnie trochę jak połączenie All is Bright i Candy Cane Lane z szampańskimi akcentami.
Frosty Gingerbread - tu od samego początku nie spodziewałem się fajerwerków i faktycznie ich nie ma. Zapach jest dość odtwórczy, wiele już takich kompozycji przewija się na rynku, nawet w ofercie samej marki Yankee Candle. Czuć tu przede wszystkim imbir pomieszany z pozostałymi przyprawami, jednak dla mnie całość jest trochę "rosołowa". Czegoś jest tu zdecydowanie za dużo, Frosty Gingerbread przypomina mi Christmas Memories, tyle że dużo bardziej skondensowany. Mimo wszystko, poprzednik dużo ładniejszy i bardziej świąteczny. Osobom, które czują rosół chociażby w White Spiced Cocoa, zdecydowanie odradzam.
Winter Wonder - ten zapach od początku był typowany na mojego faworyta. I choć w istocie jest bardzo uroczy, zwłaszcza pod względem wizualnym, numerem jeden się nie stał. Czuć tu prawdziwie zimową mieszankę piżma, cytrusów oraz przebijającej się przez nie mięty - i choć mięty w składzie nie znajdziemy, czuć tu ewidentnie zimne, chłodzące nuty. Według mnie pachnie trochę jak szampan zagryzany miętówkami - klasycznymi, albo znanymi większości czekoladkami After Eight. Jest to zapach stricte zimowy, na swój sposób bardzo intrygujący. Pachnie trochę jak połączenie All is Bright i Candy Cane Lane z szampańskimi akcentami.
_____
Frosty Gingerbread - tu od samego początku nie spodziewałem się fajerwerków i faktycznie ich nie ma. Zapach jest dość odtwórczy, wiele już takich kompozycji przewija się na rynku, nawet w ofercie samej marki Yankee Candle. Czuć tu przede wszystkim imbir pomieszany z pozostałymi przyprawami, jednak dla mnie całość jest trochę "rosołowa". Czegoś jest tu zdecydowanie za dużo, Frosty Gingerbread przypomina mi Christmas Memories, tyle że dużo bardziej skondensowany. Mimo wszystko, poprzednik dużo ładniejszy i bardziej świąteczny. Osobom, które czują rosół chociażby w White Spiced Cocoa, zdecydowanie odradzam.
_____
_____
Glittering Star - to kolejny zapach obok Winter Wonder, który od momentu pojawienia się w zapowiedziach wydawał się absolutnym "must have". I rzeczywiście, jest taki jak sądziłem. Czuć w nim przede wszystkim owocowy kompot - o lekko cierpkim posmaku. To zapewne zasługa czarnej porzeczki oraz śliwek. Wszystko podbite jest słodkimi, acz wytrawnymi drzewnymi nutami. Zapach naprawdę cudny - zarówno etykieta jak i kompozycja Glittering Star są naprawdę udane.
_____
Icy Blue Spruce - mój Ci on! To niewątpliwie największe (pozytywne) zaskoczenie całej kolekcji Holiday Sparkle! Kiedy w czerwcu pisałem post z zapowiedziami na jesień i zimę, obawiałem się, że będzie to kolejna historia na ten sam temat, coś w typie odświeżacza powietrza, kolejna samochodowa choinka albo kostka do WC. Nie dawałem mu żadnych szans. Żadnych. Tymczasem - ostatni będą pierwszymi. Jest słodko. Jest chłodno i cukierkowo. Iglaki stanowią jedynie tło dla tej łamiącej wszelkie lody kompozycji nut i zapachów. Icy Blue Spruce to zapach miętowych, pysznych cukierków jedzonych w ośnieżonym lesie pełnym świerków. Zabierz torebkę miętówek do lasu, przycupnij na pniu i zajadaj się nimi, podziwiając zimową, ośnieżoną krainę. Bezapelacyjnie kandydat na świecę. Choć nic na to nie wskazywało.
To tyle na dziś. Dokładne wrażenia zapachowe opiszę Wam oczywiście w grudniowym Dzienniku Świecoholika. A jakie wrażenie zrobiła na Was cała seria Holiday Sparkle? Macie wśród nowości swoich ulubieńców, bez których nie obejdzie się tegoroczna zima?
Właśnie przymierzam się do odpakowania kolekcji zimowej! :D Piernik to mam nadzieję będzie faworyt, choć moim zdaniem Yankee ma problem z odwzorowaniem tych nut. Winter Wonder ponoć ma dobre opinie. Zobaczymy, ale kolekcja prezentuje się o niebo lepiej od dwóch poprzednich. :)
OdpowiedzUsuńCo do kolekcji - uważam, że jest chyba faktycznie najbardziej udaną w kontekście zeszłorocznej i tej sprzed dwóch lat, a także w kontekście dwóch poprzednich z tego roku ;) Póki co jedyny słuszny piernik to Gingerbread House z Village, który jest w 100% piernikowy. Masz rację, Yankee słabo odwzorowuje tego typu zapachy, najczęściej wychodzi "włoszczyzna" jak to mówi moja babcia :) Trzymam kciuki żeby Frosty się spodobał, mnie jak widzisz rozczarował.
UsuńMimo wszystko, najbardziej przypadł mi do gustu Winter Wonder, chociaż sama byłam zaskoczona, że Spruce to cukieraski, a nie iglaczki :) Gwiazdki mnie nie porwały, a Pierniczków nie wąchałam, ale to może i lepiej, bo w Cocoa czuję rosół :/
OdpowiedzUsuńWonder jest śliczny, ale Icy Blue wygrał wszystko. To faktycznie dobrze, że Pierniczki nie trafiły w Twoje ręce, bo mogłoby się to źle skończyć :D
UsuńMuszę się zaopatrzyć w jakieś fajne woski :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie ;) Jesień i zima to najlepszy czas na palenie świec i wosków w domu!
UsuńNajbardziej zainteresowało mnie porównanie zapachu do After Eight. To coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńNie znam tylko pierniczkow, ale reszta u mnie przedstawia się następująco.Na pierwszym miejscu po równo Glistening Star i Winter Wonder a Icy Blue spruce na drugim. Szukałam ładnego lasu a to fsktucznie zapach lodowych landrynek. Ładny, ale nie ulubiony :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj paliłem pierniczki, dla mnie one nie mają NIC wspólnego z pierniczkami. Faktycznie Icy Blue daleko do lasu i rzeczywiście bardziej landrynki(w paleniu też). Winter Wonder jeszcze nie paliłem, za to Glittering Star śliczna. I w ogóle Glittering, a nie Glistening, sam do niedawna uważałem, że jednak druga forma prawidłowa :D
UsuńDla mnie Glittering najpiękniejszy :) Winter wonder na drugim miejscu, rownież miłe zaskoczenie odnośnie igiełek a pierniczki nie przekonały mnie ani troche, wręcz odrzucają. Chyba pierwszy raz nasz gust tak się pokrywa haha :)
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała! Święta idą, cuda się zdarzają :D
UsuńNo to zaintrygowałeś mnie tym ostatnim zapachem :D
OdpowiedzUsuń