Dziennik Świecoholika - październik 2018
Kochani! Dziękuję za cierpliwość, w tym miesiącu Dziennik wyszedł z małym poślizgiem, jednak mam nadzieję, że wybaczycie mi to opóźnienie. Choroba mnie dopadła i nie miałem absolutnie na nic siły. Październik to dla mnie miesiąc szczególny. Bardzo lubię go ze względu na "magiczny" dla mnie klimat, Halloween, a także fakt, że to właśnie w tym miesiącu obchodzę urodziny. Poza tym to miesiąc dyni (podobno), a wiecie, że ja jestem chyba największym dyniowym psychofanem żyjącym na tej planecie. Jak minął mi październik? Co paliłem, co zdenkowałem, co mnie zachwyciło, a co rozczarowało? Zapraszam do lektury!
1 października - miesiąc rozpocząłem od palenia tego, co wykląłem nim wrzesień dobiegł końca. Cream Colored Ponies. Oszczędzę sobie jakikolwiek komentarz, bo nie chcę werbalnie demoralizować społeczeństwa.
2 października - dzisiaj na tapetę, a raczej miskę kominka wziąłem Autumn Pearl. Cudowna! Piękny, otulający, lekko perfumowany zapach z aksamitnymi waniliowymi nutami i owocowym, najpewniej jabłkowym podbiciem. Super! A moc fenomenalna, dawno żaden wosk z YC nie był aż tak mocny. Szkoda, że jest to jedyny zapach z całej kolekcji Q3.
3 października - God Bless America, land that I love... I tyle w temacie.
4 października - bardzo intensywny dzień! Trzeba ogarnąć dostawy towarów, przy okazji ciesząc się zakupami z Village-Candle.pl oraz Pachnącej Wanny. W tym pomagała mi świeca Pumpkin Tweed; pisałem Wam, że to idealny zapach sprzyjający wydawaniu pieniędzy ;) Później odpaliłem nowy nabytek, niedostępny już Warm Apple Pie. Cudowny aromat świeżo upieczonej szarlotki. Późniejsze popołudnie spędziłem w asyście Autumn Comfort,
5 października - . Pierwsze, testowe palenie Bedtime Stories, które zaowocowało recenzją.
6 października - Przy drugim paleniu Bedtime, które odbyło się z samego rana stwierdzam, że dużo bardziej czuć nuty dymne. Słodycz pianek schodzi na dalszy plan, ustępując miejsca dymnym akordom. Ciekawe wrażenie, nie powiem. Kiedy palenie "Historyjek" się skończyło, sięgnąłem po Cronchy Leaves, także z GC. Zdecydowanie jest to jeden z moich jesiennych faworytów.
7 października - Tak długo na niego czekałem! Tyle podchodów i oto jest! Crisp Apple Village Candle w wosku. Bardzo podobny do Sweet Apple Yankee, ale bez waniliowego podbicia, dla mnie raczej czysta skórka mocno dojrzałego jabłka.
8 października - rano ukochany zapach Spiced Pumpkin, wieczorem postanowiłem "rozdziewiczyć" Wiedźmę, czyli Witches Brew YC. Z początku nie czułem nic, na szczęście po godzinie świeca ładnie się "rozbujała".
9 października - w kominku został mi wczorajszy Spiced Pumpkin z wczoraj, toteż dzisiaj z racji braku pomysłów "co by palić?" skusiłem się właśnie na niego.
10 października - off day. Cały dzień poza domem, dzisiaj i ja, i świeczki na urlopie :)
11 października - dzisiaj mały misz-masz zapachowy. Dzień rozpocząłem od Autumn Comfort, kontynuując dyniowe klimaty skończyłem wosk Spiced Pumpkin (obydwa zapachy Village Candle), a wieczorem ukoiłem zmysły słodyczą płynącą z Bedtime Stories.
12 października - rano kończę to, co rozpocząłem poprzedniego wieczora, czyli dopalam Bedtime'a, a pod wieczór oddaję się otulającemu Cozy Cashmere.
13 października - znów Autumn Comfort, oraz po krótkiej przerwie Pear Cooler.
14 października - pierwsze testowe palenie Warm&Welcome od Goose Creek. Recenzja już wkrótce!
15 października - jabłkowe klimaty, dosłownie. Rano wosk Crisp Apple, później powrót do ukochanego Leaves Country Candle.
16 października - Pumpkin Bread Village Candle. Tutaj spodziewałem się fajerwerków, a to co otrzymałem jest połączeniem zapachu Autumn Comfort i zapoconego rolnika. Mam jeszcze połowę samplera, więc może przy drugim paleniu będzie lepiej, ale pierwsze zetknięcie z tym zapachem było dla mnie lekką traumą.
17 października - mało oryginalnie, jesiennie - Autumn Comfort.
18 października - Warm Autumn Evening Yankee Candle czyli wielki come back, zapachu, którego nie paliłem całkiem długi okres czasu (jak na siebie oczywiście!)
19 października - 24 urodziny postanowiłem spędzić otoczony ulubionymi zapachami - Pumpkin Tweed oraz Crunchy Leaves Goose Creek. Obydwa uwielbiam, Crunchy przywołuje bardzo miłe wspomnienia z poprzedniego roku, więc tym bardziej chciałem "z nim" spędzić swoje urodziny.
20 października - dopalam Crunchy.
21października - znowu Pumpkin Tweed, wieczorową porą zaś w ruch poszła duża świeca Tarte Tatin od Yankee. Mimo dość długiego palenia został mi niewielki tunel, który pewnie wkrótce wyrównam.
22 października -piękny basem w Tarte Tatin mi się zrobił! Następnie "do łask" wracają Lukrowane Kucyki czyli Cream Colored Ponies od YC.
23 października - kosteczka wosku Warm&Welcome od GC, bo tylko na niego dzisiaj miałem czas.
24 października - wracam do jabłkowych zapachów, tym razem Sweet Apple YC; mam już go coraz mniej, pewnie wkrótce będzie denko.
25 października - jak miło znów odpalić Rhubarb Crumble w średnim słoiku! Dzisiaj dotarła także paczka od Aromanti, a w niej wosk Patchouli Plum. Na sucho tragedia, straszny dziwak, liczyłem na coś w klimacie Black Amber Plum Goose Creek, a otrzymałem... no sam nie wiem co. W paleniu zyskuje, ale dalej mam wątpliwości, czy to jednak to. Zastanawiam się czy dać mu szansę i palić dalej, czy puścić w świat.
26 października - cała tarta Autumn Glow wędruje do kominka. W tym roku ten zapach podoba mi się jeszcze bardziej!
27 października - sobotę zaczynam od dopalenia Autumn Glow. Później włączam naprawdę słodki bieg z Macaron Treats, a wieczorem kolejny raz daję szansę Kucykom. Ale z nimi chyba się pożegnam.
28 października - i znów spory wachlarz zapachów; Witches Brew, Pumpkin Tweed oraz Bedtime Stories, to zapachy, które towarzyszyły mi w ostatnią niedzielę października.
29 października - na szybko odpaliłem świecę Sweet Apple, pragnę do końca roku ją zdenkować.
30 października - cały dzień paliłem resztę daylighta Leaves Country Candle w kominku, tym samym kończąc go.
31 października -Halloween! Zacząłem od palenia Autumn Comfort (wybaczcie, kocham ten zapach!), wybór zapachu na wieczorny maraton horrorów nie mógł być inny; Witches Brew od Yankee Candle.
I tym sposobem zamknąłem kolejny miesiąc w swoim blogowym Dzienniku. Czas leci nieubłaganie, wczoraj Blog obchodził już pierwszą rocznicę powstania. Znacie któreś z palonych przeze mnie zapachów? Lubicie je? Koniecznie dajcie znać.
Żegnam się już z Wami i do następnej recenzji!
Biedne, wymęczone Kucyki (nie odważę się tutaj na jawie powtórzyć Twych słów o nich xD). Bardzo dyniowo, jabłkowo u Ciebie było, generalnie baaardzo jesiennie :) Nad Wieśniaczkową śliwką intensywnie się zastanawiałam, ale chyba dobrze, że się nie zdecydowałam, bo miałabym kolejny uraz do marki.. A tego nikt nie chce :D
OdpowiedzUsuńMnie Śliwka nie przekonała, Village ma dużo, dużo lepsze zapachy ;)
Usuńaaah ! tyle zapachów i tyle inspiracji :)
OdpowiedzUsuńOj tak, jest w czym wybierać :)
UsuńAutumn Pearl, Bedtime stories, Autumn glow, warm&welcome - kocham kocham kocham. Całej reszty nie znam :o
OdpowiedzUsuńCzyli coś nam się pokrywa, bo też je uwielbiam :D
Usuńpaździernik i listopad, to naprawdę magiczne miesiące, zwłaszcza,że ostatnio jest naprawdę bardzo długo ciepło
OdpowiedzUsuńDokładnie! Uwielbiam i jeden i drugi, a ciepła jesień jest super! Uwielbiam złote liście mieniące się w blasku październikowego słońca! ;)
UsuńAle zapachów! :)
OdpowiedzUsuńNazbierało się, fakt ;)
UsuńWow! jakie zestawienie :) Ostatnio wypalam też resztki świec, które zostały z zeszłego roku.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! Ja osobiście nie lubię kiedy za dużo zapachów przekłada mi się z roku na rok. Zwłaszcza końcówek, powodzenia w wypalaniu!
UsuńZdecydowanie zgadzam się z Tobą. Październik to wyjątkowy miesiąc, niezwykle klimatyczny i idealny na pojawienie się świeczki w pokoju. (Zawsze jest idealnie, ja wiem, ale wtedy jakoś szczególnie, no!) Łączę się z Tobą również w kwestii dyń - ja także je uwielbiam i w tym roku nazbierałam trzy rodzaje nasion, żeby móc je zasadzić na wiosnę. Kocham patrzeć jak rosną te moje małe pociechy:)
OdpowiedzUsuńAch, ile zapachowych cudów! Bardzo inspirujesz i kusisz do zakupienia nowej świeczki i słusznie, bo ich nigdy za mało. Pozdrawiam serdecznie!
Super! U mnie w ogródku niestety dynie nie rosną, ale trzymam kciuki za udaną uprawę swoich dyń; w końcu te są najlepsze ;) Taka już moja rola - kusić i inspirować, ale bardzo mi miło. Teraz idą Święta, więc tym lepiej mieć świeczki w domu. Pozdrawiam również! :D
Usuńjak cudownie jesiennie było u Ciebie w poprzednim miesiącu <3
OdpowiedzUsuń