Ciepło i miło - Warm&Welcome Goose Creek

Jako, że dawno nie było tu żadnej recenzji, a mamy już za sobą listopad i za niedługo pewnie zacznę wrzucać posty z kolejnymi opiniami na temat świątecznych zapachów, dzisiejszym postem chciałbym zakończyć już "recenzyjną jesień" i przejść w klimaty zimowo-bożonarodzeniowe. Na ostatnią, zwieńczającą moją ulubioną porę roku (która teoretycznie jeszcze trwa) wybrałem zapach Warm&Welcome marki Goose Creek. Kupiłem go jakoś na początku października, skuszony opinią mojej przyjaciółki Martyny, z bloga Zapachem Pisane. 

warm welcome goose creek wosk recenzja

Wzrok przykuwa już sama etykieta zapachu -  dzbanek oraz filiżanka herbaty, a w tle wylegujący się na ciepłych kocach czarny kot. Cała aranżacja jest niezwykle urokliwa - i mówię to ja, zadeklarowany psiarz. W nutach zapachowych znajdziemy m.in: pianki, ciepły bursztyn, kremową wanilię, drewno sandałowe. Podczas projekcji zapachu z całej tej słodkiej i nieco wytrawnej mieszanki najbardziej wybija się wanilia. Nie jest to jednak (przynajmniej według mnie) wanilia jaką znamy z aromatyzowanych olejków, ciasteczek czy kremów; czyli typowo jedzeniowa,  a zdecydowanie bardziej kosmetyczna i perfumeryjna. Całość ma charakter bardzo elegancki, wedle opinii mojego nosa, są to słodkie, otulające kobiece perfumy, w których pierwsze skrzypce grają zdecydowanie akordy waniliowe.

CO MYŚLĘ?

Myślę, że warto. Na leniwy dzień spędzony w domu ,pod kocem, z kubkiem herbaty i przy ulubionej książce (lub też filmie). Nie bez powodu Warm&Welcome opisany jest jako "otulający zapach błogiego lenistwa"... Bo taki właśnie jest. Choć na sucho wymiernie mi się podobał,  jednocześnie coś mnie w nim drażniło. Po odpaleniu jednak dałem się uwieść jego urokowi i z pewnością na jednym wosku nie przestanę. Do świec Goose Creek jakoś nie mogę się przekonać, jednak woski uwielbiam. A moc? Znakomita.

Tym samym Blog Warty Świeczki kończy sezon jesienny i zaprasza na recenzje zapachów zimowych. I pamiętajcie - w sobotę, 1 grudnia nowy Dziennik Świecoholika!


2 komentarze:

  1. Moje odkrycie tej jesieni, absolutnie fenomenalny otulacz :) Cieszę się, że i Tobie przypasował ;) No i loffki kisski za wstęp <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie już sama etykietka przykuwa uwagę, jest jakaś taka przytulna.:) A jeszcze mocniej kusi mnie sam fakt, jakie połączenia zapachowe ma w sobie ta świeczka; szczególnie "ciepły bursztyn", ale pięknie to brzmi! Przykro, że jesień już praktycznie za nami, no bo kto o niej myśli już w grudniu? Mam nadzieję, że zima przyniesie nam same cudowne rzeczy (i zapachy!!) :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku! Pisząc komentarz na moim Blogu zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych. To samo tyczy się obserwowania Bloga. Wszystkie Twoje dane są bezpieczne i używane jedynie w celu publikacji komentarza - w każdej chwili możesz mieć do nich wgląd - możesz też wnieść o skasowanie swojego komentarza lub jego zmianę.