Luksusowo, drzewnie i waniliowo - recenzja Vanilla & Wood Millefiori Milano.

Pierwszy przystanek na naszej trasie Polska - Mediolan. Stacja Vanilla & Wood. Gotowi? Vanilla & Wood to pierwsza z trzech świec marki Millefiori Milano, którą przez najbliższy czas będziecie gościć na moim blogu. Należy ona do serii zapachowej Natural. Oto, co producent mówi nam o zapachu

Słodkie nuty wanilii wzmocnione aromatem karmelu i nutami drzewnymi.

A jak jest w praktyce?  


vanilla & wood millefiori milano recenzja

Vanilla & Wood to dla mnie zapach perfum. Eleganckich i dystyngowanych. Przyznam, że gdybym dostał papierek spryskany nim w perfumerii, nie umiałbym jednoznacznie określić, dla jakiej płci są przeznaczone. Ostatnio wiele marek lansuje perfumy uniseks, także możliwe, że byłyby one uniwersalne. To co rzuca się w oczy (chociaż nie wiem czy w przypadku pachnidła można w ogóle użyć takiego sformułowania) to drzewo sandałowe. Jest to zdecydowanie najbardziej dominująca nuta w całości, chociaż mimo swego prymatu w kompozycji nie jest absolutnie dusząca, ani męska. Na ogonie sandałowcowi siedzi wanilia, która zgrabnie próbuje przebić się przez sandałową kotarę i dodać tej charakterystycznej dla siebie słodkiej miękkości.

vanilla & wood millefiori milano recenzja

Karmel zdecydowanie pozostaje daleko za tą dwójką i stanowi raczej kropkę "na I" niż nutę zapachową samą w sobie. Z pewnością dodaje on tej słodyczy, która niewątpliwie jest obecna w Vanilla & Wood i nadrabia swoją obecnością tę słodkość, której nie udało się w całości wnieść wanilii. Szczerze przyznaję, że wybierając ten zapach miałem w głowie coś jedzeniowego, a kolejność składników w ogólnym rozrachunku w mojej głowie rysowała się zupełnie inaczej. Drewno sandałowe w swoich wyobrażeniach lokowałem gdzieś daleko w tyle, nigdy nie przypuściłbym, że to właśnie ono będzie grać tu pierwsze skrzypce. Zamiast jedzeniówki dostałem piękną, luksusową perfumowaną kompozycję zamkniętą w minimalistycznym szklanym pojemniczku.

vanilla & wood millefiori milano recenzja
Zapach nie jest killerem i czuć to już nawet przy wąchaniu go na sucho. Tworzy raczej miłe dla nosa tło. Jest oczywiście wyczuwalny, ale nie w bardzo wyraźny sposób.  Nie krzyczy ordynarnie "Halo, jestem tu i nie zamierzam się wynieść!", a jego obecność jest jak wizyta eleganckiej osoby w naszym domu. Zapach jest pobudza nasze zmysły wtedy kiedy ma to robić, a nie przyprawia o ból głowy zmuszając nas do pomyślenia "Idź już" i otwarcia okien na oścież.  Samą kompozycję oceniam całościowo na 5+ w skali szkolnej ponieważ prawdę powiedziawszy liczyłem na więcej karmelu. Wówczas byłaby szóstka.   Mankamentem jest słabe roztapianie wosku, aczkolwiek mam nadzieję , że przy kolejnych paleniach ten problem zniknie.

Z racji tego że zbliżają się Walentynki, świece Millefiori to doskonały pomysł na prezent dla ukochanej osoby.   Mogą one stanowić nie tylko akcent zapachowy ale także fajną dekorację do pomieszczenia dzięki swojej eleganckiej i prostej prezencji. Serdecznie dziękuję Grupie Zachodniej za możliwość testowania zapachów Millefiori Milano, a Was już dziś zapraszam na następną recenzję, którą będzie... a zresztą, zobaczycie sami. Świeczki Millefiori na pewno powrócą jeszcze dwukrotnie, przed nami jeszcze relacja z palenia Berry Delight oraz Grape Cassis, ale myślę, że w ciągu roku wrzucę do swojego koszyka na YankeeHome jeszcze inne świeczki MM.

Trzymajcie się i do następnego posta,
Michał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku! Pisząc komentarz na moim Blogu zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych. To samo tyczy się obserwowania Bloga. Wszystkie Twoje dane są bezpieczne i używane jedynie w celu publikacji komentarza - w każdej chwili możesz mieć do nich wgląd - możesz też wnieść o skasowanie swojego komentarza lub jego zmianę.