Dziennik świecoholika - styczeń 2018
Kochani - jako, że Blog Warty Świeczki to nie tylko miejsce poświęcone recenzjom, postanowiłem rozpocząć cykl pt. "Dziennik Świecoholika".
Każdego pierwszego dnia miesiąca, znajdziecie na moim blogu szczegółowe
podsumowanie wszystkich palonych przeze mnie danego dnia zapachów z
miesiąca poprzedniego. Z racji tego, że nie wszystko recenzuję (bo
wówczas musiałbym chyba nie wstawać od biurka tylko pisać kolejne posty)
będziecie mogli zapytać mnie o dany zapach, jeżeli jego recenzja
jeszcze nie pojawiła się na blogu. Na pomysł wpadłem 20 stycznia,
dlatego też od tego dnia rozpoczyna się nowy rozdział i nowa tradycja
Bloga Wartego Świeczki. Dodatkowo przy każdym palonym przeze mnie danego dnia zapachu znajdziecie krótką
adnotację opisującą mój stosunek do niego. Dzięki temu poznacie mnie
też bliżej i dowiecie się, jakie są moje preferencje zapachowe. Jako, że
dziś mamy 1 dzień lutego, czas na podsumowanie stycznia. A zatem -
ruszamy!
DZIENNIK ŚWIECOHOLIKA - STYCZEŃ - 20-31.01
20 stycznia - pierwsze palenie Woodwick Red Currant & Cedar, wosk McCall's Poinsettia; gratisowy do zakupów w Pachnącej Wannie, początkowo trochę dziwak, ale koniec końców ładnie się rozwinął
==
21 stycznia - wosk Candy Cane Lane Yankee Candle - rozpoczęty drugi egzemplarz wosku, całkiem przyjemny, Kringle Candle Cozy Cabin daylight - absolutnie uwielbiam! Daylight dzielony na kosteczki, palę trzecią, została jeszcze jedna.
==
22 stycznia - dzisiaj raczej niewiele, ponownie 1/3 WW Red Currant & Cedar, zostało jeszcze na raz.
==
23 stycznia - wracamy znów do Bałwanka "Let it Snow" Village Candle, piękne kokosy z wanilią, uwielbiam! Małe zakupy na markoweświece.pl
wosk Woodwick Denimwosk Village Lemon Pound Cakevotive Village Berry Blossomvotive Village Gingerbread Housemini glass votive Village Brownie Delight
24 stycznia - kończymy powoli zimowe zapasy, wykańczając Candy Cane Lane z YC. Kolejny wosk ulatuje z kolekcji, więc po malutki chylimy się ku wiośnie. Jutro testowanie nowej świecy Lemon Pistacchio z Village, którą otrzymałem dzisiaj do testów.
==
25 stycznia - dzisiaj aż dwa pierwsze razy! Po obiecanej Lemon Pistacchio od Village (dokładne wrażenia znajdziecie tutaj, przyszedł czas na duży słój Sun Drenched Apricot Rose z Yankee Candle. Jej recenzja dostępna TU.
==
26 stycznia
- dzień poświęcony na sesje blogowe do tego stopnia, że nie udało mi
się odpalić nic. Mam nadzieję, że jutro już znowu będę mógł topić jakiś
wosk, albo odpalę którąś ze świeczek.
==
27 stycznia - dzisiaj ostatni raz palę WW Red Currant & Cedar, wosk "zdenkowany". Następnie przeszedłem do testów mini świeczki Brownie Delight od Village Candle, a wieczór spędziłem w towarzystwie Kotów, czyli Whiskers on Kittens Yankee Candle (świeca bardzo kapryśna, żadna się tak nie tuneluje, nie pomaga nawet folia :( ).
==
28 stycznia - rozpoczynamy testy WW Denim. Przeżyłem, nie jest źle Po testach na miseczkę kominka trafiła słynna Bułka czyli Pain au Raisin od Yankee Candle. Wosk
już trochę leciwy, bo kupiony w czerwcu ubiegłego roku, tak więc
stracił trochę na mocy, więc poszła cała tarta, ale i tak jest fajnie.
Myślę o świecy, tym bardziej, że wycofują!
==
29 stycznia - palimy drugi i ostatni raz wosk Cranberry Ice z Yankee, fajna kwaskowata żurawinka, bardzo mocna. Wieczorek umilała mi mała świeczka All is Bright z Yankee Candle, którą otrzymałem w świątecznej paczce od Grupy Zachodniej. Moc całkiem zacna jak na takie maleństwo, pięknie wygląda z dedykowanym kloszem z kolekcji świątecznej. :D
==
30 stycznia - do południa robimy testy samplera Berry Blossom od Village, która skutkuje recenzją, do przeczytania TUTAJ. Drugi wosk wypalany dzisiaj, to Magic Cookie Bar od Yankee Candle. Uwielbiam ten zapach.
==
31 stycznia - popołudnie spędziłem w towarzystwie bardzo uniwersalnego zapachu Vanilla Yankee Candle. Myślę o świecy, bo zapach naprawdę śliczny. Dzisiaj więc ani wiosennie ani zimowo. Wieczorem relaksowałem się przy ostatniej kosteczce daylighta Cozy Cabin Kringla - czyli jeszcze na chwilę wróciłem do zimowych kompozycji!
A jak wyglądał Wasz styczeń? Który zapach gościł w Waszym powietrzu najczęściej? Mam nadzieję, że podobał się Wam pierwszy rozdział Dziennika Świecoholika. A tymczasem już tworzy się nowy, na luty. Kolejny wpis z serii już 1 marca!
Michał.
Ile dokładności :D Ja za zadanie postawiłam sobie wypalenie wosków "koncówek", tych których zawsze było mi żal wypalić do końca :)
OdpowiedzUsuńKochana, to w końcu dziennik! :D Ja mam jeszcze całą masę wosków nieodpalonych z zeszłego roku, bez naklejek (bo kupione zanim w ogóle blog powstał), a naklejki wklejone z automatu do zeszytu. Także jakby ktoś chciał wiedzieć, jak coś pachnie, myślę, że może się przydać. :D No i troszkę odskocznia od ciągłych recenzji. :)
Usuń