Moje biedne oczy! Czyli TOP 5 najbrzydszych etykiet na świeczkach - subiektywny ranking
Witajcie! Aby dostarczyć Wam trochę rozrywki i nie wrzucać tylko recenzji kolejnych zapachów, postanowiłem urozmaicić bloga dodając do niego kilka nowych cykli tematycznych. Co jakiś czas będę wrzucać moje TOP 5 zapachów, w którym ocenie poddam wszystkie bardziej znane firmy świecowe i ich produktu. Na pierwszy ogień ranking TOP 5 najbrzydszych etykiet na świecach. Wszystkie z nich są jeszcze teoretycznie do kupienia, a więc jest to jak najbardziej aktualny ranking, Szykujcie się więc na jazdę bez trzymanki!
Village Candle Powder Fresh - choć markę Village zaczynam uwielbiać coraz bardziej, dziecięce stópki na etykietce są dla mnie trochę hm, nietrafione? Niby szata graficzna prosta i świeża, jednakże zdjęcia stóp bez względu czy należą do dziecka czy osoby dorosłej powinny znajdować się raczej na produktach marki Scholl, a nie na świeczce. Wiem, że jest wielu zwolenników tej etykietki, dlatego też przyznaję jej miejsce czwarte , ponieważ jest nie tyle brzydka, co dla mnie trochę dziwna. Bynajmniej też stopy nie kojarzą mi się z pudrową świeżością, nawet jeśli należą do noworodka. Pozostałe świece marki Village są super pod względem estetyki i choć wielu zapachów nie znam, nie przyczepię się już do żadnej z nich. Na całe szczęście te są chociaż czyste, potem będzie trochę gorzej...
Miejsce 5 - Country Candle Vanilla Orchid
Świeca absolutnie nie jest brzydka, dlatego też dostaje ode mnie piąte miejsce w rankingu. Uważam, że graficy pomylili się dając tak jasny obrazek storczyka na etykiecie, zwłaszcza w zestawieniu z kolorem wosku. Miało wyjść elegancko, wyszło trochę nijako. Storczyki i wanilia kojarzą się bardziej z wyrafinowaną elegancją, tutaj mamy trochę "niewyraźną" świecę, która wygląda tak jakby zapomniała wziąć Rutinoscorbin. I bardziej niż współczesny słoik z fajną etykietą, przypomina raczej tanie świeczki z marketów we wczesnych latach 2000. Dzwonił Auchan z 2005, oddajcie im te słoiki!
Miejsce 4 - Village Candle Powder Fresh
Village Candle Powder Fresh - choć markę Village zaczynam uwielbiać coraz bardziej, dziecięce stópki na etykietce są dla mnie trochę hm, nietrafione? Niby szata graficzna prosta i świeża, jednakże zdjęcia stóp bez względu czy należą do dziecka czy osoby dorosłej powinny znajdować się raczej na produktach marki Scholl, a nie na świeczce. Wiem, że jest wielu zwolenników tej etykietki, dlatego też przyznaję jej miejsce czwarte , ponieważ jest nie tyle brzydka, co dla mnie trochę dziwna. Bynajmniej też stopy nie kojarzą mi się z pudrową świeżością, nawet jeśli należą do noworodka. Pozostałe świece marki Village są super pod względem estetyki i choć wielu zapachów nie znam, nie przyczepię się już do żadnej z nich. Na całe szczęście te są chociaż czyste, potem będzie trochę gorzej...
Miejsce 3 - nowa szata graficzna Yankee Candle
Czyli jak zepsuć najładniejsze świece. Miejsce 3 w rankingu, ponieważ z jednej strony wiem, że gdyby etykiety miały starą formę, zapewne były bardzo koszące, z drugiej strony nowa szata graficzna jest całkowicie nieudana. Yankee stworzyły niejako nurt pięknych etykiet na świecach, stąd też moje zdziwienie. Nowoczesność nowoczesnością, ale tutaj powiedzenie, że "lepsze często jest wrogiem dobrego, pasuje idealnie". Nie powiem, która świeca nie podoba mi się najbardziej, ponieważ wszystkie wyglądają identycznie, praktycznie nic na nich nie widać.
Miejsce 2 - Goose Creek Bath Time
Na drugim miejscu znów lądują stopy. Tym razem w dość osobliwym wydaniu. Nie wiem, co popijały osoby, które były odpowiedzialne za tę etykietę, jednakże jest ona naprawdę okropna. Kafelki wyglądają jak oblane czymś co zdążyło przyschnąć już bardzo dawno temu, a na ich powierzchni powstały samodzielne miasta-państwa bakterii mających swoją własną konstytucję i system prawny, I pewnie też własne marki świec np. Bac Candle. Może to scena z jakegoś horroru po dokonaniu zbrodni, może jakaś obskurna łazienka w przydrożnym motelu, gdzie noc kosztuje mniej niż wosk Goose Creek, a właściciel po pobycie pewnie dopłaca ludziom, którzy zdecydowali się tam spać. Lepiej żeby świeca nie trafiła w ręce Anthei Turner ani Małgorzaty Rozenek, bo dla Perfekcyjnych Pań Domu mogłoby się to skończyć koszmarami.
Miejsce 1 - Goose Creek Blueberry Cake Donut
Ta etykietka powstawała chyba w tym samym miejscu co Bath Time, po kolejnych dziesięciu kieliszkach. Obrazek w domyśle miał przedstawiać donuty jagodowe, a przedstawia, no właśnie.. co? Kiełbasę czy może produkt powstały w wyniku procesów odbywających się w żołądku po jej spożyciu? Podobne widoki można pewnie uświadczyć w laboratorium przy badaniach do książeczki sanepidowskiej, ale tam nie trzeba za nie płacić, a wręcz płaci się osobom, które muszą to przeżywać Jest to chyba najgorsza wizualnie świeca jaka kiedykolwiek powstała i dużo czasu upłynie, zanim cokolwiek ją przebije. Choćby pachniała przysłowiowymi fiołkami nie tknąłbym jej, bo naklejka skutecznie by mnie do tego zniechęciła. "Apetyczny" wygląd przełożył się chyba też na wyniki sprzedaży, ponieważ w tym roku Goose Creek wypuszcza ten sam zapach w reedycji, ze zmienioną szatą graficzną.
____
Większość z nas jest wzrokowcami i w dużej mierze kupujemy zapachy patrząc na etykietki. Przyznam, że wiele z moich świec kupionych zostało nie tylko po analizie składników, ale także za sprawą etykiet. Jeżeli etykieta zachwycała i nuty były ok, produkt trafiał do mojej kolekcji. W powyższych przypadkach, zwłaszcza w kontekście miejsca 1 i 2, za nic w świecie nie kupiłbym świeczek o tak odpychającym wyglądzie. W przypadku Yankee Candle, na szczęście w Europie możemy kupować nadal klasyczne produkty, więc tutaj mogę odetchnąć z ulgą (bo wówczas zapach musiałby być naprawdę powalający i usprawiedliwić te "dziurki od klucza"). Powder Fresh to nie moja bajka i wiele nie żałuję, ponieważ pewnie i tak nie skusiłbym się na niego ze względu na sam zapach. Etykietka tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu. Ranking ma charakter subiektywny, humorystyczny i nie miał na celu nikogo urazić. Nie zniechęcam też nikogo do zakupu, ponieważ jednym wystarczy sam zapach, inni po prostu zerwą brzydką naklejkę, albo założą na świecę np. sweterek. A jakie są Wasze typy? Dajcie znać w komentarzach!
Hahahaha śmiechłam! Popieram w 100% chociaż nie wiem czego się czepiłeś tej biednej orchidei :D. Od siebie dodam YC Quiet Sky i całą serię tych świec z napisami- zupełnie bez pomysłu. Wygląda jak robiona w Power Pointcie
OdpowiedzUsuńHahahaha śmiechłam! Popieram w 100% chociaż nie wiem czego się czepiłeś tej biednej orchidei :D. Od siebie dodam YC Quiet Sky i całą serię tych świec z napisami- zupełnie bez pomysłu. Wygląda jak robiona w Power Pointcie
OdpowiedzUsuńzgadzam sie co do numeru 1 i 2, oraz tez nie podobaja mi sie nowe wersje yankee... ale wychodza sloiki z szerokimi tez, wiec jest nadzieja. 4 i 5 nie sa zle, duzo gorsza jest welcome home village :D
OdpowiedzUsuńa i nie podobaja mi sie te "urny' z gąsek.
UsuńTe z szerokimi w USA to chyba Returning Favs. Piątka była w sumie najcięższa do wyboru, pamiętam, że na daylighcie słabo się to bardzo prezentowało i w sumie jakoś tak mi utkwiło w pamięci. Miałem też w podstawówce chyba taką świeczkę właśnie podobną, tylko, że jeszcze były tam kamienie (wiesz, takie jak w spa). Gdyby miała inny kolor pewnie by tu nie trafiła, a tak zbyt blada. Welcome Home bardziej depresyjna imo, ale może być jeszcze ranking vol. 2 :D A Yankee zwłaszcza zawalili sprawę z woskami. Koszmar ;-; A jakie rankingi jeszcze byście chcieli? :D
UsuńUrny czyli te nowe świeczki z pokrywkami jak na słoikach z IKEA? :D Z rączką u góry?
UsuńZapomniałeś o Crackling Wood Fire z YC - popielniczka z petami ;) Bath in time okropna i zapach tez ;)
OdpowiedzUsuńHaha! Faktycznie wybrałeś chyba te najgorsze.. :D Niestety co do yankee i nowoczesności też się muszę zgodzić. Sama mam crunchy pistachio vanilla i ubolewam, że nie ma "normalnej" etykietki :(.
OdpowiedzUsuńTe ciasteczkowe jeszcze jako tako wyglądają. Ale np. Miś czy Red Apple Wreath to olaboga, że o Cherries on Snow nie wspomnę. :(
UsuńPopieram! Nowe etykiety Yankee są okropne (w porównaniu do poprzednich). Nie są brzydkie, ale znając te, które były wcześniej nie umiałabym tego chyba kupić. Na razie zrezygnowałam z zamówień zza granicy. Nie ciągnie mnie do tych wosków jak poprzednio. ;-)
OdpowiedzUsuńJa też się wycofałem z zamawiania wosków z USA. Połowę sukcesu stanowiły piękne, przyciągające oko naklejki, które według mnie zwłaszcza w kolekcjach jesiennych i zimowych były przepiękne. Dla mnie one stanowiły trzon tej "amerykańskości" świec i wosków. Moja babcia kiedyś stwierdziła, że naklejki na woskach ładniejsze niż niejeden znaczek kolekcjonerski - coś w tym jest ;) Teraz 3/4 obrazka jest ucięte, ciężko cokolwiek dostrzec. Dla mnie gigantycznie NIE.
UsuńWidać, że mamy podobny gust:D
OdpowiedzUsuń