Recenzja Village Candle Berry Blossom - kwiatowo,owocowo.
Za oknem prawdziwa szaruga, a ja prawdę powiedziawszy mam dosyć ulepkowatych zapachów, przynajmniej w ciągu dnia. Dlatego też wszelkiego rodzaju świece z nutami cynamonu, goździków i zielonych trafiły już do specjalnego pudła, gdzie czekają bezpieczne na ponowne nadejście zimowego klimatu w grudniu. Dzisiaj przedstawiam Wam zapach iście kwiatowo-owocowy, czyli Village Candle Berry Blossom.
Na etykietce producent obiecuje nam obecność marakui i malin. Owszem, Berry Blossom pachnie jak herbatka owocowa złożona głownie z tych właśnie składników. Zapach jest chwilami kwaskowaty, jak to maliny, czasem do głosu dochodzi cierpkość marakui połączona ze słodyczą. Nie wiem dlaczego, ale ja całkiem wyraźnie czuję też grejpfruty, które nadają kompozycji lekkości i czynią ją orzeźwiającą. W tle przewijają się też nuty kwiatowe - może to hibiskus, albo coś podobnego, bo faktycznie dla mnie Berry Blossom pachnie jak owocowa herbatka, w której bryluje właśnie domieszka hibiskusa. Nie umiem powiedzieć, które nuty przeważają konkretnie i co bierze górę, bo wszystko jest zmyślnie ze sobą zmieszane. Dla mnie bomba!
Przyznam, że zapach przypadł mi do gustu i możliwe, że w sezonie letnim skuszę się na świecę - jak tylko marki przestaną bombardować nas kolejnymi nowościami (choć nie wiem czy będzie w tym roku chociaż tydzień bez jakichś nowinek). Sampler pokruszyłem tradycyjnie do kominka, wystarczyło naprawdę niewiele, by zapach w szybkim tempie wypełnił cały pokój. Bez bicia przyznaję, że nie chcę bawić się w kupowanie specjalnych świeczników na samplery, poza tym według mnie używanie votive'a w kominku sprawia, że starcza on nam na dłużej, W moim przypadku votive od VC starczy mi jezszcze przynajmniej na 3 razy.
Żegnam się już z Wami, zostawiając Wam tę recenzję o wiosenno-letnim rzekłbym już, zabarwieniu. Do następnego posta!
Michał.
U mnie małe zamieszanie, raz palę zimowe, a zaraz wracam do letnich :D
OdpowiedzUsuń