Amerykański sen zamknięty w słoiczku czyli recenzja God Bless America od Yankee Candle
"God Bless America, land that I love, stand beside Her, and guide Her, through the night, with the light from above...".
Poza tym, jestem wielkim fanem USA, marzę by kiedyś tam zamieszkać. A jeśli nie, to chociaż odwiedzić Amerykę i na żywo zobaczyć Nowy Jork. Kocham jabłka, Stany i twórczość Lady Gagi (zwłaszcza jej ostatnią płytę "Joanne", ale to już materiał na inny temat). Wszystko to właśnie nieodłącznie kojarzy mi się z dzisiejszą bohaterką, dlatego też milość do God Bless America była miłością od pierwszego wejrzenia. A raczej ujrzenia. Czy będzie miłością od pierwszego rozpalenia? Najpierw jednak, tradycyjnie zobaczmy, co do powiedzenia na temat świecy ma producent:
"Boże Błogosław Amerykę… także za jej najlepszy przysmak: jabłka prażone z dodatkiem brązowego cukru i cynamonu."
Opis pozostawia nam złudzenie zapachu łudząco podobnego do Tarte Tatin. Wiecie - tarta, wanilia, cukier, cynamon. Kwaskowata jabłka połączone z cynamonem z domieszką słodkiego cukru. Nic bardziej mylnego. Zapach jest bardzo prosty i raczej jednostajny. O ile w Tarte Tatin mamy faktycznie całościowy rzut zapachu świeżo wyjętej z piekarnika tarty - gdzie jednocześnie czujemy wszystko naraz, tak tu na pierwszym planie właśnie są jabłka. I to takie inspirowane z lekka zapachem Sweet Apple. Cukier brązowy i cynamon majaczą gdzieś w tle, jednak co jakiś czas dochodzą do głosu i dają czuć się naszemu nosowi. Świeca rozpala się fenomenalnie, jestem bardzo zaskoczony, że nie czuć parafiny przy pierwszym rozpaleniu (bo przy zapachach, w których główną rolę odgrywają jabłka czyli Tarte Tatin i Red Apple Wreath miałem niezłe kongo), a zapach jest niemalże identyczny z tym, co kryje się pod szklanym wieczkiem słoiczka. Jest to zapach zdecydowanie słodki. Cynamon, który gra tu zdecydowanie rolę drugo, a nawet trzecioplanową jest bardziej w typie Sparkling Cinnamon, niźli Cinnamon Stick. Moc świecy lekka, nie jest to absolutnie killer. Niemniej jednak, zapach szybko wypełnia pomieszczenie i jest w nim wyczuwalny. Nie oczekiwałem absolutnie żadnego mocarza, ponieważ już z poziomu słoika nie jest to zapach, który zabija intensywnością, tak jak np. Home Sweet Home. Zapach fajny na filmowe wieczorki z herbatą w dłoni, raczej całoroczny. Moc oceniam na 7/10, zapach na 8/10. Możliwe, że przy ponownym paleniu uda mi się wzmocnić doznania zapachowe, gdyż po dzisiejszym zgaszeniu znowu zamierzam zastosować trik "upside-down". Zapach wprawdzie nie jest odkrywczy i bardzo nowatorski, wiele podobnych jabłkowych kompozycji znajdziemy w ofercie zarówno Yankee jak i innych marek, natomiast z całą pewnością mogę stwierdzić, że mam do tej świecy sentyment. Upodobania i wyobraźnia robią swoje, więc z pewnością odpalę ją nie raz. Warto dodać, że kupiłem ją podczas Black Friday ze zniżką -30% za ok. 76 zł na YankeeHome, zatem parafrazując znane przysłowie, okazja czyni świecoholika. So, ladies and gentleman, keep calm and burn God Bless America!
Ja kiedyś miałam bzika na punkcie "męskiej" linii zapachów w słojach. Nawet dwa udało mi się zdobyć i niestety teraz kurzą się na półkach bo nie mam na nie zwyczajnie czasu. ;p Co do linii amerykańskiej, dopiero teraz uświadomiłam sobie, że ten zapach jest bardziej udomowiony i kuchenny. Wcześniej wyobrażałam go sobie jako męski, chłodny (nie znając zupełnie nut w nim zawartych!). Myślę, że mógłby mi się spodobać, jednak w dobie obecnych propozycji jakie oferuje nam firma, chyba nie czuję konieczności jego posiadania ;p
OdpowiedzUsuńMęski podobno jest biały z fajerwerkami, teraz nie pamiętam nazwy na szybko. :D Ten i Stars&Stripes to typowo domowe zapachy ;)
Usuń