Amerykański sen zamknięty w słoiczku czyli recenzja God Bless America od Yankee Candle


 "God Bless America, land that I love, stand beside Her, and guide Her, through the night, with the light from above...".
Recenzja Yankee Candle God Bless AmericaKiedy tylko zobaczyłem tę świecę, wiedziałem, że będzie moja. Wiedziałem to na długo, zanim w ogóle pojawiła się w Polsce. Choć z dostępnych mi informacji wynika, że raz była już w sprzedaży,jednak było to na długo przed tym, zanim moja miłość do Yankee Candle w ogóle się zaczęła. Kiedy seria Americana królowała na półkach za pierwszym podejściem, nie przypuszczałem nawet, że za jakiś czas będę nałogowo kupować kolejne świece. Dlaczego gwiazda dzisiejszego posta, czyli God Bless America jest dla mnie tak ważna? Otóż za każdym razem kiedy patrzę na jej etykietę, w głowie rozbrzmiewa mi fenomenalny występ Lady Gagi z tegorocznego Super Bowl.Cały koncert half-time show możecie zobaczyć TUTAJ. 
Poza tym, jestem wielkim fanem USA, marzę by kiedyś tam zamieszkać. A jeśli nie, to chociaż odwiedzić Amerykę i na żywo zobaczyć Nowy Jork. Kocham jabłka, Stany i twórczość Lady Gagi (zwłaszcza jej ostatnią płytę "Joanne", ale to już materiał na inny temat). Wszystko to właśnie nieodłącznie kojarzy mi się z dzisiejszą bohaterką, dlatego też milość do God Bless America była miłością od pierwszego wejrzenia. A raczej ujrzenia. Czy będzie miłością od pierwszego rozpalenia? Najpierw jednak, tradycyjnie zobaczmy, co do powiedzenia na temat świecy ma producent:

"Boże Błogosław Amerykę… także za jej najlepszy przysmak: jabłka prażone z dodatkiem brązowego cukru i cynamonu."

Recenzja Yankee Candle God Bless America
Opis pozostawia nam złudzenie zapachu łudząco podobnego do Tarte Tatin. Wiecie - tarta, wanilia, cukier, cynamon. Kwaskowata jabłka połączone z cynamonem z domieszką słodkiego cukru. Nic bardziej mylnego. Zapach jest bardzo prosty i raczej jednostajny. O ile w Tarte Tatin mamy faktycznie całościowy rzut zapachu świeżo wyjętej z piekarnika tarty - gdzie jednocześnie czujemy wszystko naraz, tak tu na pierwszym planie właśnie są jabłka. I to takie inspirowane z lekka zapachem Sweet Apple. Cukier brązowy i cynamon majaczą gdzieś w tle, jednak co jakiś czas dochodzą do głosu i dają czuć się naszemu nosowi. Świeca rozpala się fenomenalnie, jestem bardzo zaskoczony, że nie czuć parafiny przy pierwszym rozpaleniu (bo przy zapachach, w których główną rolę odgrywają jabłka czyli Tarte Tatin i Red Apple Wreath miałem niezłe kongo), a zapach jest niemalże identyczny z tym, co kryje się pod szklanym wieczkiem słoiczka. Jest to zapach zdecydowanie słodki. Cynamon, który gra tu zdecydowanie rolę drugo, a nawet trzecioplanową jest bardziej w typie Sparkling Cinnamon, niźli Cinnamon Stick. Moc świecy lekka, nie jest to absolutnie killer. Niemniej jednak, zapach szybko wypełnia pomieszczenie i jest w nim wyczuwalny. Nie oczekiwałem absolutnie żadnego mocarza, ponieważ już z poziomu słoika nie jest to zapach, który zabija intensywnością, tak jak np. Home Sweet Home.  Zapach fajny na filmowe wieczorki z herbatą w dłoni, raczej całoroczny. Moc oceniam na 7/10, zapach na 8/10. Możliwe, że przy ponownym paleniu uda mi się wzmocnić doznania zapachowe, gdyż po dzisiejszym zgaszeniu znowu zamierzam zastosować trik "upside-down".  Zapach wprawdzie nie jest odkrywczy i bardzo nowatorski, wiele podobnych jabłkowych kompozycji znajdziemy w ofercie zarówno Yankee jak i innych marek, natomiast z całą pewnością mogę stwierdzić, że mam do tej świecy sentyment. Upodobania i wyobraźnia robią swoje, więc z pewnością odpalę ją nie raz. Warto dodać, że kupiłem ją podczas Black Friday ze zniżką -30% za ok. 76 zł na YankeeHome, zatem parafrazując znane przysłowie, okazja czyni świecoholika.  So, ladies and gentleman, keep calm and burn God Bless America!


2 komentarze:

  1. Ja kiedyś miałam bzika na punkcie "męskiej" linii zapachów w słojach. Nawet dwa udało mi się zdobyć i niestety teraz kurzą się na półkach bo nie mam na nie zwyczajnie czasu. ;p Co do linii amerykańskiej, dopiero teraz uświadomiłam sobie, że ten zapach jest bardziej udomowiony i kuchenny. Wcześniej wyobrażałam go sobie jako męski, chłodny (nie znając zupełnie nut w nim zawartych!). Myślę, że mógłby mi się spodobać, jednak w dobie obecnych propozycji jakie oferuje nam firma, chyba nie czuję konieczności jego posiadania ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Męski podobno jest biały z fajerwerkami, teraz nie pamiętam nazwy na szybko. :D Ten i Stars&Stripes to typowo domowe zapachy ;)

      Usuń

Drogi Czytelniku! Pisząc komentarz na moim Blogu zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych. To samo tyczy się obserwowania Bloga. Wszystkie Twoje dane są bezpieczne i używane jedynie w celu publikacji komentarza - w każdej chwili możesz mieć do nich wgląd - możesz też wnieść o skasowanie swojego komentarza lub jego zmianę.