Korzenne impresje z Ginger Spice Cookie
Jako, że za oknem szaro, buro i ponuro, oficjalnie zarządzam sezon na korzenne ciastka i przyprawy! No bo co może być lepszego niż kubek ciepłej herbaty, korzenne ciasteczko w dłoni i ulubiona książka lub film? Chyba tylko wyprzedaż -99% na wszystkie świece... A co zrobić, jeżeli piernikowo-imbirowe wypieki chcemy czuć nie tylko w ustach, ale także w naszych nosach? Receptą na te bolączki jest Ginger Spice Cookie od Yankee Candle. Kolejna świeca, z limitowanych serii, która pojawiła się w Polsce na jesieni zeszłego roku.. Kompozycja dość oczywista - słodko-korzenna mieszanka przypraw i brązowego cukru. Niby banalne, a jednak bardzo urzekające. Jeżeli ktokolwiek zastanawiał się, jak może pachnieć to cudo, sięgnijcie pamięcią, kiedy pierwszy raz spróbowaliście pierniczkowe, cienkie ciasteczka w IKEA. I macie odpowiedź.. Zapach jest naprawdę piękny, ciepły i posunę się nawet do stwierdzenia, że elegancki w tej swojej słodkości i korzenności. Nie przytłacza, tworzy ładne, wyczuwalne dla nosa tło, tworząc atmosferę taką, jakby w kuchennym piekarniku właśnie piekły się imbirowe ciastka, albo otworzylibyśmy całą paczkę szwedzkich słodkości przywiezionych z IKEA. Mimo
, że imbir jest nieodłącznym elementem tegoż zapachu, jego stosunek do reszty nut jest bardzo wyważony. Nie jest to typowy imbir, ostry, lekko drapiący w gardle, a subtelnie wpleciony w scenariusz, w którym grają pozostałe przyprawy i brązowy cukier. Scenariusz, w którym nie ma głównych ról, a każdy aktor jest tak samo ważny i widoczny, w tym wypadku "wyczuwalny" dla nosa. Mimo, że jest to edycja limitowana i z reguły już niedostępna, wciąż jeszcze możecie dorwać pojedyncze egzemplarze w różnych sklepach internetowych, tak jak zrobiłem to ja. Wystarczy zapytać wujka Google. Do następnego posta!
, że imbir jest nieodłącznym elementem tegoż zapachu, jego stosunek do reszty nut jest bardzo wyważony. Nie jest to typowy imbir, ostry, lekko drapiący w gardle, a subtelnie wpleciony w scenariusz, w którym grają pozostałe przyprawy i brązowy cukier. Scenariusz, w którym nie ma głównych ról, a każdy aktor jest tak samo ważny i widoczny, w tym wypadku "wyczuwalny" dla nosa. Mimo, że jest to edycja limitowana i z reguły już niedostępna, wciąż jeszcze możecie dorwać pojedyncze egzemplarze w różnych sklepach internetowych, tak jak zrobiłem to ja. Wystarczy zapytać wujka Google. Do następnego posta!
Bardzo obiecujący zapach, jestem ciekawa czy lepszy od mojego obecnego ulubieńca, Gingerbread Cookie od Village Candle :)
OdpowiedzUsuńJest dobry, to fakt. :) VC nie próbowałem, ale zachęciłaś mnie. Przy następnej okazji go wypróbuję, choćby w wosku. Ginger Spice Cookie można jeszcze gdzieś dorwać, także warto spróbować. Wiem, że w sklepach Starej Mydlarni były, ale czy jeszcze są, tego już niestety nie zagwarantuję.
Usuń