Przedpremierowo - Pumpkin Tweed od Village Candle

Doskonale wiecie już, że kolekcja Be Bold, Be Colorful od Village Candle działa na mnie wręcz hipnotyzująco. Zapachy, słoje i ich fotogeniczność sprawiają, że na ich widok serce "topnieje jak masełko na gorącym toście". O ile wiosenna edycja była przeze mnie wyczekiwana, o tyle w przypadku jesiennej siedziałem i czekałem jak na bombie, kiedy już wreszcie się pojawi. Jak się pewnie domyślacie, najbardziej oczekiwanym "dzieckiem" całej kolekcji był przeze mnie zapach Pumpkin Tweed.  Już sama nazwa przyprawia o szybsze bicie serca - dynia i tweed, który kojarzy się sam w sobie z wielkim luksusem. To nie może się nie udać! Dlatego też, nim zapach oficjalnie trafi na sklepowe półki, zapraszam na przedpremierową recenzję.


Zapach w 95% jest taki jak sobie wyobrażałem. Dynia zawinięta w ciepły, wełniany sweterek. Pozostałe 5% stanowi lekko korzenne, przyprawowe podbicie, za które odpowiada najprawdopodobniej kardamon. Jednocześnie uspokajam przeciwników cynamonu - tu go nie znajdziecie. Pumpkin Tweed daleko do klasycznej jedzeniówki. Jest to prędzej zapach raczej z kategorii kosmetycznych, perfumowanych i ekskluzywnych. Słodycz dyni lekko przegryza się tu z zapachem ciepłej, eleganckiej wełenki, a całość okraszona jest dla mnie właśnie szczyptą kardamonu. 


Ja widzę go tak - po udanym buszowaniu w sklepie z drogimi dzianinami wychodzę dziarskim krokiem na zewnątrz, w piękne jesienne po południe w ręku dzierżąc dyniowe latte. a na przedramieniu co najmniej jedną papierową torbę.  Jesień, luksus, jesień, dynia, luksus, sweterki. Jak mantrę mógłbym powtarzać te słowa, gdybym miał zachęcać kogoś do zakupów.  Wierzcie lub nie, ale gdyby rozpylali go w sklepach w porze jesiennej - zwłaszcza tych odzieżowych, dochody firm poszybowałyby w górę, a banki nie nadążyłyby z udzielaniem ludziom kredytów! A przynajmniej mnie, bo we mnie budzi on Rebeccę Bloomwood i bardzo silną potrzebę pójścia na zakupy. A to już ogromny sukces, bo podobne odczucia mam jedynie przy zapachu Tropical Garden zamkniętym w dyfuzorze marki GOA, a więc leżącym na zupełnie przeciwnym, zapachowym biegunie.


A moc? W głowie się nie mieści! A przynajmniej w pokoju, bo przy otwartych drzwiach roznosi się co najmniej na cały, długi jak nogi Anji Rubik przedpokój. Niesamowicie mocny, ale zupełnie nienachalny. Nie przytłacza i nie boli od niego głowa. Idealny! Wczoraj na szczęście pogoda dopisała i mogłem oddać się celebracji palenia tego cuda, więc uważam tę sobotę z jedną z najbardziej udanych w roku. Jesień sama w sobie jest najpiękniejszą porą roku, a jeśli dodać do tego efektowny disco-słoik i oprószyć "zapachem jesiennej mody" to mamy już absolutną bajkę. Dla mnie absolutnie 10/10. A nawet i więcej.

Za pierwszy w Polsce egzemplarz świecy dziękuję zespołowi Aromanti. A Wy słoiczków w dużych i małych formatach wyczekujcie w drugiej połowie września. 

Jesiennie pozdrawiam,
Michał.


4 komentarze:

  1. Cudowne dynie z RZĄSAMI :D Klimatycznie u Ciebie :)
    Cudowny kolor słoja! ^^ Zapach znając mnie to nie spodobałby mi się i to nie z tego względu, że nie przepadam za tą marką, nie lubię dyni :D Ale super, że moc to sztos :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, jedna Wróżka złej marki nie czyni :D Fakt, kolor, zapach i dynie z RZĄSAMI cudowne :D

      Usuń
  2. jak nie ma cynamonu, to myślę że może powę∂rować na listę chciejstw haha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma, nie ma :D Przełamiesz się nawet mimo, że to metalik? ;)

      Usuń

Drogi Czytelniku! Pisząc komentarz na moim Blogu zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych. To samo tyczy się obserwowania Bloga. Wszystkie Twoje dane są bezpieczne i używane jedynie w celu publikacji komentarza - w każdej chwili możesz mieć do nich wgląd - możesz też wnieść o skasowanie swojego komentarza lub jego zmianę.