Dziennik Świecoholika - czerwiec 2018
Stało się! Pół roku 2018 już za nami, za równe 6 miesięcy będziemy świętować już Nowy Rok. Patrząc, jak szybko biegnie czas i biorąc pod uwagę fakt, że wydaje się, jakby pierwsza edycja Dziennika Świecoholika wyszła wczoraj, kolejne styczniowe wydanie jest już dosłownie za pasem. Tymczasem jednak, cieszmy się wakacjami, na myślenie o zimie przyjdzie jeszcze czas. Dzisiaj zapraszam Was na czerwcowe wydanie Dziennika Świecoholika. Co paliłem w czerwcu? Zobaczcie sami!
1 czerwca - Dzień Dziecka uświetniłem paleniem wprawdzie mało dziecięcego, ale za to bardzo owocowego i jednego z moich ulubionych w tej kategorii - Mango Peach Salsa. Jest to jedna z pierwszych świec, chyba 4 czy 5 z kolei, także mam do niej spory sentyment, zwłaszcza, że kupowałem ją w maju 2017, a polowałem na nią uż od listopada '16. Naprawdę piękny, soczysty zapach brzoskwini pomieszanej z mango. Polecam każdemu!
2 czerwca - sobotę poświęciłem dwóm zapachom od Village Candle - Fresh Strawberries, której recenzje znajdziecie już na Blogu, a wieczorne oglądanie horrorów uprzyjemniła mi posh lemoniadka czyli Rhubarb Lemonade.
3 czerwca - Tranquil Moments VC, piękny lekko perfumowany zapach kokosa, pomieszanego z ananasem. Trochę w typie Pineapple Cilantro, jednak z drzewnym podbiciem i jak już wspomniałem mający więcej perfumowych akordów. Naprawdę rewelacja. Wieczorem odpaliłem po raz kolejny lampę katalityczną Ashleigh&Burwood.
4 czerwca - uparłem się na kolejną świecę do wypalenia. Cały dzień w powietrzu unosił się zapach żelków Jelly Beans.
5 czerwca - udało się! Po 10 godzinach wtorkowego palenia mogę powiedzieć, że w tym roku udało mi się zmniejszyć kolekcję o 3 zapachy! Do grona Snowflake Cookie i Strength dołączyła Jelly Bean. Później oczyściłem powietrze lampą katalityczną, a na wieczór odpaliłem Wild Lilac Village Candle. Bzu nigdy dość!
6 czerwca - dzisiejszy dzień poświęciłem dwóm zapachom od Yankee. Nie będę się rozpisywać, bo dobrze już je znacie - Pineapple Cilantro oraz Tuscan Vineyard.
7 czerwca - mimo, że lata nienawidzę, to jednak owocowe zapachy bardzo lubię. Dlatego też czwartkowe przedpołudnie umila mi Tropical Jungle. Po południu dłuuuga chwila relaksu przy Tranquil Moments. Zapach naprawdę mocarny, niosło go aż na klatkę schodową!
8 czerwca - dzisiaj do południa Rhubarb Lemonade na osłodę upałów. Popołudniem błyszczała najjaśniejsza "Afrykańska królowa" czyli lampa od A&B, która wypędzała zapachy z kuchni.
9 czerwca - po raz pierwszy od dawna topiłem jakikolwiek wosk. Przede wszystkim dlatego, że skupiałem się na świecach, a poza tym nie miałem zbytnio okazji żeby wybrać się do JYSK po tealighty. Tak więc pierwszym szczęśliwcem był wosk Frozen Margarita - bardzo fajny, letni zapach. Czuć limonkę, mocno pocukrzoną. Z początku to ona wiedze prym, jednak później bardziej uwydatnia się właśnie cukier. Nie jest to jednak wcale zapach "ulepkowaty" , dalej pozostaje w klimacie świeżych, letnich. Dużo lepszy niż Cuban Mojito, faktycznie pachnie jak drink/lemoniada z limonką, a nie jak siano. Wieczorem skończyłem Juicy Pear od Goose Creek.
10 czerwca - kolejne testy, tym razem Citrus & Sage z Village. Bardzo ładny, ziołowo cytrynowy zapach, myślę, że kiedyś pomyślę o świecy. Jest naprawdę super. Wieczorem ostatnia kosteczka Georgia Peach, bardzo mi żal, że to już koniec, będę musiał uzupełnić zapas. Najlepszy zapach brzoskwini, do tego najbardziej intensywny ze wszystkich, jakie miałem.
11 czerwca - rano dopaliłem resztkę Gąskowej Brzoskwinki, potem przerzuciłem się na szklarniowe klimaty z Tomato Vine od Village, a wieczorem towrzyszył mi Rain Blossom, także od Village Candle.
12 czerwca - dzisiaj odpalam Vanilla z Yankee Candle. Prawdę mówiąc cieszę się, że mam ten zapach jest naprawdę bardzo fajny i intensywny. Później powrót do jednego z moich ulubieńców czyli Tranquil Moments.
13 czerwca - rano delektowałem się zapachem Pineapple Cilantro (kolejna świeczka w kolejce do "denka', popołudnie i wieczór to uspokajający rytuał przy Lavender Rosemary od Village Candle.
14 czerwca - dzień zacząłem od jednego z moich ukowanych zapachów Village Candle czyli Berry Blossom, później poleciałem na tropikalną wysepkę popijać kokosowe drinki przy Coconut Splash, a wieczorem rozpocząłem testy Vanilla Lime od Yankee Candle.
15 czerwca - dziś kolejna uspokajająco-relaksująca sesja przy Rosemary Lavender od Village, tym samym skończyłem wosk. Wieczorem istne niebo przy Watercolors Kringle.
16 czerwca - denko! 16 czerwca przejdzie do historii jako dzień, w którym zdenkowałem kolejną świeczkę, a była nią Pineapple Cilantro! Kolejne denko w tym roku! Świeczka paliła się cały dzień, późnym popołudniem dokonała swego żywota. 4 wypalona świeca w tym roku.
17 czerwca - powrót do mojej ulubionej świeczki z kolekcji Viva Havana, czyli Delicious Guava. Później Frozen Margarita od Village.
18 czerwca - rano znów Margarita, następnie skusiłem się na Hydrangea od Yankee Candle. Prawdę mówiąc, mimo, że jest to kwiatowy zapach, idealnie nadaje się na upały. Bardzo chłodzi.
19 czerwca- dzisiaj drugie podejście do Vanilla Lime. Końcówka wosku, jednak myślę, że jeszcze kiedyś do niego wrócę. Naprawdę, pozytywnie mnie zaskoczył.
20 czerwca - o Tranquil Moments już rozpisywać się nie będę, bo wszyscy wiecie jak go uwielbiam. Wieczorem odpaliłem kosteczkę Sunset Sparkle Goose Creek, którą otrzymałem od Malwiny z bloga Malwina Czyta. (i recenzuje świeczki). Serdecznie Ci Malwinko dziękuję, zapach boski! Słodki, trochę perfumowany, owocowy. Pozwala uciec od codzienności i naprawdę się zrelaksować. Idealny na ciepłe, letnie wieczory.
21 czerwca - podróż w tropiki z dużym słoikiem Tropical Jungle, następnie lekko kuchennie z Citrus&Sage od Village Candle.
22 czerwca - ostatnie dwie kosteczki Berry Blossom. Wielka szkoda, będę musiał powrócić do tego zapachu, tym razem w formie świecy. Koniecznie! Na wieczór Mango Peach Salsa od YC. Swoją drogą to chyba kolejna świeczka w kolejce do "denka"
23 czerwca - dziś chłodno, więc Rain Blossom sprawdzi się idealnie. Potem Honey Lavender Gelato. O dziwo dzisiaj czuję w nim dużo więcej lawendy niż przy pierwszym paleniu, jagódki gdzieś znikły!
24 czerwca - kolejny z moich ulubieńców, czyli Tuscan Vineyard od Yankee Candle, a wieczorny filmowy seans spędzony przy Rhubarb Lemonade.
25 czerwca - gratisowa kosteczka Palm Beach od VC wrzucona do kominka. Bardzo fajny, taki owocowy. Nie wiem czym pachnie dokładnie, ale spodobał mi się. Wakacyjny. Następnie testy nowej illumy Gold Maple Leaves na świeczce Honeycrisp Apple Cider - czyli pomieszanie końcówki lata i jesieni. Illuma sprawdziła się dobrze, długo rozgrzewała świecę, ale w końcu zrobił się piękny basenik. Wieczorową porą kolejna kosteczka od Malwiny, tym razem Campfire Marshmallow z Goose Creek. Zapach wycofany, jednak odpowiednika szukajcie w Warm Dessert Wind Yankee. Dla mnie bardzo podobne!
26 czerwca - tęsknię za zapachem bzu, ale to nic! W Wild Lilac jest go tyle, że starczy na każdy dzień w roku! Później bardziej tropikalne klimaty z Bahama Breeze (samplerek roztopiony w dwóch kominkach). Kokosowo, ananasowo.
27 czerwca - kolejny raz Tropical Jungle, następnie Tranquil Moments.
28 czerwca - znów kwiatowe ochłodzenie z Hydrangea od Yankee, a później.. testowanie świeczki Ashleigh&Burwood z serii Wild Things o zacnej nazwie Toucan Play That Game. Zapach o średniej mocy, jednak to idealnie odwzorowane mango. Z charakterystyczną dla tegoż owocu goryczką i cierpkością podbitą mocną słodyczą. A wizualnie? Fenomenalna!
29 czerwca - pierwsza połowa dnia typowo wakacyjna, no bo jak inaczej określić świecę Coconut Splash od YC, druga połowa to zapachowo bardziej schyłek lata - Sweet Apple, także od Yankee. UWIELBIAM!
30 czerwca - powrót do nieco zapomnianej WoodWick Ginger Macaroon. Rozpisywać się nie będę, bo wciąż mam w planach recenzję! A od około 16 do późnych godzin wieczornych przestrzeń wypełniał cudowny zapach Watercolors. I to właśnie nim zakończyłem swój świecowy czerwiec.
Tym sposobem zamknąłem kolejny miesiąc w zapachowym aspekcie mojego życia. A jakie zapachy towarzyszyły Wam w 6 miesiącu roku? Mieliście swoich ulubieńców? Dajcie znać!
Ooo jak miło wiedzieć siebie w Twoim wpisie:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zapachy Ci podeszły :)
Znów kusisz mnie tą Hydrangea, jeszcze jej nie zamówiłam, bo trochę licho mam na koncie, ale kto wie... :)
Bardzo podeszły! :) Jeszcze raz dziękuję! :* A Hydrangea wiesz gdzie szukać, w końcu licho z konta zejdzie :D
Usuńznam pięć, z czego trzech nie lubię a dwa tak średnio :D w tym miesiącu jakoś mało mi znajomo... a z wypalaniem u mnie calkowicie kiepsko.
OdpowiedzUsuńKtóre, które znasz? Mów koniecznie! I których nie lubisz! Ja wiem, że my to zupełnie inne bieguny zapachowe "XD
UsuńAleż to wszystko pięknie spisane :D
OdpowiedzUsuńNo wiadomo, profesjonalizm musi być :D
Usuń