Moje ulubione... Cream Colored Ponies Yankee Cande - recenzja.

Cóż. Wiele można o mnie powiedzieć. Na przykład to, że jestem miłośnikiem zwierząt, świec i jedzenia. A jeśli połączymy te 3 rzeczy, co otrzymamy? No właśnie.  Cream Colored Ponies, czyli świeca o zapachu lukrowanych ciasteczek w kształcie kucyków. Trio doskonałe! Zapach pojawił się pod koniec 2017 roku, dosłownie przed samymi Świętami Bożego Narodzenia, jako pierwszy z drugiej transzy całej kolekcji My Favourite Things od Yankee Candle.. 

recenzja my favourite things

Ciasteczka jak z bajki; kruche płatki pysznego ciasta powleczone kremowym, maślano- waniliowym lukrem.
Na sucho Kucyki pachną budyniem. Takim kremowym, waniliowym budyniem. W paleniu wychodzi jednak ich prawdziwy charakter. Budyń zmienia się w istną feerię słodkości. Mamy tu wszystko co najsłodsze - między innymi lukier, cukier, masło, wanilię - czyli cukiernicze "mydło i powidło", a to wszystko razem zmieszane. Jak w Atomówkach - dużo słodkości i dużo śliczności (czy jakoś tak). I z tej mieszanki powstała właśnie świeca Cream Colored Ponies. Którą z Atomówkami łączy więcej niż Wam się wydaje, ale o tym później.  Zapach balansuje między Vanilla Cupcake, a Christmas Cookie. Powiedziałbym, że stoi gdzieś po środku. Nie jest ani zbyt waniliowy, by przypominać Babeczkę, ani też nie uderza za bardzo w stronę świątecznego kolegi. Jest naprawdę przepiękny. Nie ma tu krzty sztuczności, żadna z nut nie jest przesadzona, choć ewidentnie w paleniu dominuje masło, troszkę dalej stoi za nim wanilia.  Dodatkowo mamy całkiem wyraźnie zaznaczone akcenty śmietankowe, które jeszcze bardziej podkręcają jego słodkość. Aż chce się wyjść do sklepu po ciastko z kremem!  Obietnica producenta w 100% spełniona. A nawet jeszcze bardziej!

recenzja my favourite things

A co łączy Cream Colored Ponies z Atomówkami? Ano to, że mają supermoc. Dosłownie. Pomimo tego, że świeczkę paliłem z kloszem to zapach czuć bardzo wyraźnie i uważam, że naprawdę te niepozorne, słodkie. Kucyki mają niezły rozmach! Co najmniej jak koń z logo Ferrari, taki to egzemplarz! Zapach rozprzestrzenia się w pokoju już po kilku minutach, świeca jest wręcz naszpikowana olejkami, tak jak Kardashianki botoksem. Moc, moc i jeszcze raz moc! 

recenzja my favourite things

Pomimo całej swojej słodko-lukrowanej otoczki podpartej fenomenalną mocą, zapach nie przytłacza. Nie mdli, nie powoduje bólu głowy. O ile np. w przypadku Vanilla Cupcake zbyt duża ilość może mieć takie skutki uboczne, tak tu wszystko chodzi jak w zegarku. Cream Colored Ponies można palić naprawdę godzinami, a kiedy trzeba gasić świeczkę ma się żal, że to już koniec. Ja tak miałem i odpaliłem ją ponownie, bo stwierdziłem, że przyjemność trwała za krótko.  Moja ocena? 10/10. Zapach ląduje w TOP 5 ulubieńców. Rewelacja. Swój słoik kupiłem przy okazji wielkich przecen na YankeeHome.pl - niestety akurat był to jedyny zapach w całym zamówieniu, który nie był objęty promocją, jednakże wcale nie żałuję. Jest świetny.

Przesyłam słodkie pozdrowienia, pamiętajcie by wyposażyć się w swoje własne Kucyki!
Michał.

4 komentarze:

  1. Nigdy kucyki mnie nie kusiły, ale teraz nabrałam na nie ochoty :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja recenzja kupiła mnie totalnie! Normalnie nigdy się spojrzałabym na te świece z chęcią zakupu, a tu proszę! Ląduje na wishliscie! :-D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kucyki piękne są. I to jest prawda, to jest fakt :D

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku! Pisząc komentarz na moim Blogu zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych. To samo tyczy się obserwowania Bloga. Wszystkie Twoje dane są bezpieczne i używane jedynie w celu publikacji komentarza - w każdej chwili możesz mieć do nich wgląd - możesz też wnieść o skasowanie swojego komentarza lub jego zmianę.