Be Bold, Be Colorful - Rain Blossom od Village Candle.

W ostatnim czasie bardzo modne stało wypuszczanie limitowanych edycji świeczek o bardzo oryginalnym wyglądzie, całkowicie odcinającym się od produktów dostępnych w regularnej sprzedaży. Za ciosem poszło również Village Candle, które w tym roku stworzyło dla nas serię "Be Bold, Be Colorful". Prawdę mówiąc, nazwa bardzo kojarzy mi się z "Modą na sukces", której nazwa oryginalna brzmi Bold&Beautiful. I  sumie seria ma wiele wspólnego z tasiemcem, którego początki pamiętałaby jeszcze Maria Antonina, gdyby oczywiście żyła.  A należą do nich chociażby:

-pochodzenie, bo przecież obie, skądinąd produkcje pochodzą z USA
-albo się je kocha albo nienawidzi (ale o tym w dalszej części)
-nazwa według mnie całkiem mocno inspirowana najpopularniejszym na świecie serialem
-docelowa liczba zapachów mnoga niczym suma wszystkich partnerów Brooke..
-nawet małe świece posiadają dwa knoty, czyli znowu, ekhm, wracamy do Brooke... resztę dopowiedzcie sami.

Aromanti zrobiło mi niespodziankę i w piątek, choć przeżyłem przy okazji chwilę grozy (długa historia), odebrałem paczkę z rewelacyjną (dziś już wiem to na pewno) świeczką Rain Blossom. Dlatego dziś przedpremierowo, zanim świece oficjalnie wylądują na stronie www.aromanti.pl i w sklepach, zapraszam Was na recenzję!


Etykietka obiecuje nam, że metalizowane, neonowe wieczko skrywa pod sobą jaśmin, puder i piżmo. W istocie, wszystko to otrzymujemy. Jaśmin jest zdecydowanie pierwszoplanowy, jednak zupełnie inny niż w Midnight Jasmine od Yankee Candle, gdzie otrzymujemy 100% jaśminu w jaśminie. Tutaj jest on podkręcony słodką wręcz kwiatowo-wodną nutą, która stanowi dla niego całkiem mocne tło. Zapach jest pudrowy i otulający, ale zdecydowanie zbluźniłbym, gdybym powiedział, że należy do kategorii ciężkich. Faktycznie pachnie jak "kwiaty po deszczu". Jestem pewien, że każdy zna to uczucie, kiedy w lecie wychodzicie na zewnątrz po deszczu. Niby wciąż jest ciepło, ale jednak gdzieś mocno daje się we znaki ta świeżość i rześkość, która czyni zapach naprawdę cudownym. Przy okazji dochodzi jeszcze ta rozkoszna słodycz, sprawiająca, że chce się go palić bez końca. Bez wątpienia zapach może przywodzić na myśl kobiece perfumy. Jednak dzięki tej "wodnistości", którą ma w sobie, absolutnie nie możemy mówić o eleganckiej staruszce, która bryluje w kościele z torebką Diora, a o kobiecie, z nutką tajemniczości, przy której chce się przebywać. No i znowu wracamy do Brooke, bo przecież ona już miała wszystkich facetów w serialu - a więc sorry Village, sami chcieliście, porównań nie da się uniknąć. Albo to może tylko moja dziwna wyobraźnia...


Kolejną rzeczą zasługującą na uwagę jest wygląd słoja. Tutaj zdania (również jak w przypadku MnS) zdania są bardzo podzielone. Jedni (w tym i ja) uważają je za coś super i oryginalnego, dla pozostałych trącają kiczem. O gustach się nie dyskutuje, ale nawet najbardziej kiczowata świeca i tak jest lepsza od brudnych nóg i dziwnie wyglądających wypieków na etykiecie. Wracając - słoiki są super wykonane i zupełnie odróżniają się od proponowanych nam dotychczas przez Village. Bogactwo kolorów i metaliczność słoiczków są dla mnie strzałem w dziesiątkę. Rain Blossom świetnie sprawdzi się nawet po wypaleniu jako dekoracja w pokoju urządzonym w nowoczesnym stylu z dodatkami fluo, a kiedy ja wykończę swój przyszły słoik Rhubarb Lemonade w kolorze złotym, na pewno znajdę dla niego jakieś zastosowanie u siebie w pokoju, ponieważ będzie pasował idealnie. Dla mnie cała seria wygląda świetnie, bardzo nowocześnie i dekoracyjnie.


Moc zapachu super, idealnie go czuć. Nie przytłacza, wczoraj palił się kilka ładnych godzin, od 20 do prawie 1 w nocy. Basen pierwsza klasa, już nie mogę doczekać się następnego palenia. Jeszcze raz dziękuję Aromanti za możliwość przetestowania. Sam zapach idealny dla mnie, wiecie co lubię. ;) A, i Magda, podsuń "górze" pomysł, żeby następna seria limitowana kojarzyła się z Gotowymi na Wszystko. ;)  Dodam jeszcze, że egzemplarze w średnich słoikach są przeznaczone tylko do celów promocyjnych, a kupić będzie je można w małych i dużych formatach, kosztujących kolejno 69 i 109 zł.

A Wy na który zapach z Be Bold, Be Colorful czekacie? Ja nie mogę doczekać się jeszcze Rhubarb Lemonade, a na jesieni KONIECZNIE Pumpkin Tweed i Tangerine Guava.

DODATKI ZE ZDJĘCIA KUPICIE W SKLEPIE WWW.HYGGE-DOM.PL



8 komentarzy:

  1. Brzmi świetnie! Kocham jaśmin, puder i "po deszczu", więc chętnie się skuszę. Jestem bardzo ciekawa jak pachną Arctic Spring i Wild Lilac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arctic Spring to totalnie nie moje klimaty, ale zaglądaj do Eddieegger, Ona dostała do testów tę świecę. Wild Lilac nie mam pojęcia, ale mam już bzowy wosk od YC i też dużo go w Hydrangea Yankee, więc sobie podaruję i czekam na inne. :D

      Usuń
  2. Ja właśnie nie jestem przekonana do tych słoików :P Wolę jednak klasyczne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety należę do tego drugiego grona i do mnie ten design nie przemawia, przynajmniej na zdjęciach. Być może na żywo prezentują się lepiej...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Aniu, Aniu, musisz na żywo poznać, super są. :D

      Usuń
  4. Jejku, coś ze mną nie tak, żadne z nowości mnie do siebie nie przekonują :D Aczkolwiek samego zapachu jestem ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale, że nowości z Village? Czy tak ogólnie? :D Ja na te świeczki chorowałem już od zapowiedzi, a teraz je uwielbiam. :D Natomiast nowości z GC totalnie mnie obeszły, z WW tak samo. Czekam jeszcze na daylighty Kringla. To kicaj do sklepu jak już się pojawią i obwąchaj dokładnie! :D

      Usuń

Drogi Czytelniku! Pisząc komentarz na moim Blogu zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych. To samo tyczy się obserwowania Bloga. Wszystkie Twoje dane są bezpieczne i używane jedynie w celu publikacji komentarza - w każdej chwili możesz mieć do nich wgląd - możesz też wnieść o skasowanie swojego komentarza lub jego zmianę.